Marek Budzisz Marek Budzisz
2916
BLOG

Wiadomość dotarła. Rosja o warszawskiej wizycie Trumpa.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Strategię oficjalnej Rosji wobec warszawskiej wizyty Donalda Trumpa sprowadzić można do trzech faz – najpierw milczenie, potem dezawuowanie a teraz reakcja. Ale o tym, że to, co amerykański prezydent powie w Warszawie było uważnie śledzone na Kremlu świadczy szybkość reakcji Moskwy. Już kilka godzin po tym jak w trakcie konferencji prasowej Trump powiedział, iż działania Rosji w naszej części Europy mają „charakter destabilizujący”, używając tego określenia w kontekście sytuacji na Ukrainie, głos zabrał rzecznik Kremla Pieskow mówiąc, że nie zgadza się z taką oceną sytuacji i roli Rosji. Ale to nie jedyna, mało przyjemna dla Moskwy deklaracja, jaka padła dzisiaj z ust przywódcy świata Zachodu. Przebywający w Kijowie brytyjski minister spraw zagranicznych Johnson powiedział publicznie, że w jego opinii Ukraina w ciągu ostatnich trzech lat „osiągnęła spektakularny sukces w reformowaniu kraju”. Tego rodzaju ocena przeczy oficjalnej rosyjskiej narracji, w myśl, której, nasz wschodni sąsiad to państwo upadłe, rządzące przez znienawidzoną juntę, bez perspektyw i izolowane na świecie.

Wracając jednak do warszawskiej wizyty Trumpa odnotować należy, iż najpierw w rosyjskich mediach, zaabsorbowanych planowanym spotkaniem Putina z amerykańskim przywódcą, właściwie nie wspominało się ani o spotkaniu państw międzymorza, ani o wizycie amerykańskiego prezydenta. Ruszyła jednak, wczoraj, artyleria zaczepna. Najpierw w Dumie, a potem w mediach, przypomniano o tym, że polski parlament, jak uznano, celowo w dniu rocznicy napaści Hitlera na ZSRR (22 czerwca) znowelizował ustawę otwierając w ten sposób drogę do likwidacji pamiątek po Armii Czerwonej, zaśmiecających przestrzeń publiczną – pomników, monumentów, tablic etc. Deputowanych Dumy ten akt „nieopisanego barbarzyństwa” oburzył chyba najbardziej. Komunistyczny deputowany Charitonow wezwał nawet do zerwania stosunków dyplomatycznych z Polską. Narzekaniom na niewdzięczność Polaków, którzy nie są w stanie docenić tego, że ZSRR przyniosło im wolność nie było końca. Wiaczesław Wołodin, speaker Dumy i jeden z liderów rosyjskiego obozu władzy poinformował, że sprawą zajmuje się specjalny komitet rosyjskiego parlamentu i Rosjanie planują zainteresować tym bezprecedensowym w historii świata bestialstwem deputowanych w innych krajach. Dziś publicysta Wojennego Obozorienia dowodzi, że Rosja wraz z Izraelem podejmie działania mające na celu poinformowanie świata o działaniach „polskich faszystów”.

Nie ulega wątpliwości, że ta część dzisiejszego warszawskiego wystąpienia Donalda Trumpa, w której mówił on o ataku dwóch wrogów Polski w 1939 roku, o Powstaniu Warszawskim, a zwłaszcza o postawie armii sowieckiej stojącej na prawym brzegu Wisły i czekającej aż Warszawa się wykrwawi, a potem o niezłomnej walce Polaków z opresyjnym komunizmem, jest dzisiejszej Rosji bardzo nie w smak. Bo narusza, a nawet kwestionuje rosyjską narrację historyczną, w której to ich zbrojne hufce przyniosły wolność naszej części Europy i jesteśmy winni im dozgonną za to wdzięczność.

Po ataku historycznym przyszedł czas na lekceważenie. Typowym przykładem jest artykuł Walerego Masterowa w Niezawisimej Gaziecie. Przedstawiany, jako „dziennikarz, ekspert w sprawach międzynarodowych” Mastierow zauważył, że w przeddzień spotkania inicjatywy Państw Międzymorza i w związku z wizytą Donalda Trumpa Austria i Czechy obniżyły rangę swojego uczestnictwa w kongresie. Oczywiście argumentacja tego rodzaju wpisuje się w rosyjską narrację o tym, że zarówno czeski prezydent Zeman, jak i przywódcy Austrii, to wypróbowani przyjaciele Rosji. W artykule rosyjskiego eksperta znaleźć można cały katalog, trzeba przyznać, że bogaty, tradycyjnych, i to już od kilkuset lat, rosyjskich antypolskich sloganów. A to, że Polacy ciągle się kłócą, że ciągle, nie wiadomo, z jakiego powodu protestują, że są judaszami i sługusami Zachodu, zaś sama wizyta przygotowywana jest na prędce, wiadomo, polski bałagan.

Ale Masterow w porównaniu z innymi rosyjskimi propagandystami to istny gentelman z jockey clubu. Taki np. Konrad Renkas w portalu prawda.ru pisze, że Trump zachowywał się w Polsce „niczym gangster” wymuszając na Warszawie zakupy, droższego i gorszego niźli rosyjski, amerykańskiego gazu ziemnego. Zaś kolejna ekipa rządząca Polską robi wszystko, aby zrzucić na Rosję winę za to, że „wszystkie reformy ostatnich 28 lat zakończyły się całkowitą klęską” i Polska jest po prostu w ruinie. A jakie są przyczyny, w jego opinii, tego, że Polacy nie płakali po tym jak Armia Czerwona opuściła ich kraj? To przecież jasne. Błędy przywódców ZSRR, którzy dopuścili do „zgubnego ujawnienie tajemnic państwowych”. Chodzi chyba o Katyń. A przecież Armia Czerwona broniła Polski przed niemieckim rewizjonizmem.

Dziś tradycyjne propagandowe figury już nie wystarczyły. Rosjanie po pierwsze odnotowali, że Polska zakupi, za około 7,5 mld dolarów baterie rakiet Patriot wraz z nowoczesnym radarem i systemem kierowania ogniem IBCS. Cytuje się również wypowiedź ministra Macierewicza (np. w relacji Agencji TASS), że systemy te będą chroniły polską przestrzeń powietrzną przed rosyjskimi Iskanderami. Oczywiście Rosjanie nie byliby sobą, gdyby nie przywoływali opinii własnych ekspertów, których zdaniem amerykańskie baterie znacznie ustępują rosyjskim S-400, a generalnie i tak, ich zdaniem, relacja sił w regionie się nie zmieni.

Ale poważne media, takie, jak np. Kommersant dość precyzyjnie odczytują polityczny wymiar wizyty amerykańskiego prezydenta w Warszawie. Prócz kwestii zakupów uzbrojenia piszą o możliwości dostaw amerykańskiego gazu ziemnego do naszej części Europy. Ale również odnotowują wypowiedź Donalda Truma o „destabilizującej roli Rosji” i wezwanie, aby przyłączyła się ona do wolnego świata, do cywilizacji Zachodu. Ta część wystąpienia amerykańskiego prezydenta, w Polsce może nie do końca doceniona, jest niezwykle istotna. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy od pewnego czasu Kreml kreuje się na obrońcę tradycyjnych wartości, niemalże defensor fidei. Teraz okazuje się, że, mówiąc kolokwialnie, przywódca największego mocarstwa „nie kupuje tej narracji”. I w tym kontekście zupełnie inaczej brzmią słowa Trumpa o tym, że Stany Zjednioczone nie tylko w deklaracjach, ale również czynami, potwierdzają swoje przywiązanie do litery i ducha art. 5. Znaczące są również te słowa, w Rosji zauważone, że „Stany Zjednoczone we współpracy z Polską odpowiadają na destabilizujące działania Rosji”.

Agencja TASS odnotowuje, że Trump w Warszawie nie powiedział ani słowa w kwestii przyszłości rurociągu Nord Stream 2, podobnie jak to, że uchylił się od odpowiedzi na pytanie, w trakcie konferencji prasowej, czy amerykański kontyngent zostanie w Polsce na stałe. Przy czym traktują to, jako świadectwo, że być może stanowisko amerykańskiej administracji nie jest tak twarde, jak to mogłoby się wydawać po wysłuchania przemówienia na Placu Krasińskich. Już sam fakt, że Rosjanie w ten sposób muszą się pocieszać, zwłaszcza, że jeszcze kilka miesięcy temu łamy rosyjskiej prasy pełne były spekulacji na temat strategicznego sojuszu Rosja – USA, jest dla nas pocieszający. Wiadomość dotarła. Oczywiście mamy do czynienia z pierwszymi, często emocjonalnymi reakcjami. Oceny racjonalne pojawią się w następnych dniach. Przebieg hamburskiego szczytu G 20, zwłaszcza wynik rozmowy Putina z amerykańskim prezydentem, a potem rezultat wizyty Trumpa w Paryżu, też będzie miał wpływ na to czy warszawskie wystąpienia amerykańskiego prezydenta zapiszą się w historii jako pro – polska kurtuazja, czy punkt zwrotny amerykańskiej polityki wobec regionu. Ale pierwsza wiadomość do Moskwy dotarła i Rosjanie ją zrozumieli. 

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka