Marek Budzisz Marek Budzisz
727
BLOG

Jak władza w Rosji poczyna sobie z artystami.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

W poniedziałek Władimir Władimirowicz rozpoczyna wizytę w Paryżu. Dla Moskwy jest ona niezwykle ważna. Władze liczą na to, że uda się nawiązać specjalne relacje z Paryżem, a może nawet skłonić nowego francuskiego prezydenta, może nie od razu, aby ten przyjął podobną postawę wobec Rosji, jaką reprezentują Włosi. Ale wygląda na to, że wizyta może nie należeć do najłatwiejszych. A wszystko przez zdarzenia w samej Rosji, nad którymi jej prezydent zdaje się nie panować, które powodują, że europejski wizerunek Rosji, już i tak nie nadzwyczajny, jest jeszcze gorszy.

Najpierw wybuchł skandal z prześladowaniem homoseksualistów w Czeczenii. Początkowo bagatelizowany przez Kreml staje się coraz poważniejszy. Media piszą o tajnych więzieniach, morderstwach i samobójstwach wśród czeczeńskich siłowników podejrzewanych o „niemoralne prowadzenie się”, a dodatkowo oskarżają najważniejsze osoby w Groznym o uczestnictwo w całym procederze. Temat już był poruszany na szczeblu dyplomatycznych w czasie rozmów Putin – Mogherini, a teraz też może wrócić. Litwa, uważana w Moskwie za państwo najbardziej wrogie, już ogłosiła, że udziela azylu dwóm prześladowanym uchodźcom – homoseksualistom z Rosji. Swoją drogą nie można odmówić Litwinom sprytu – swoim posunięciem zwracają Europie uwagę na to, jakim krajem jest Rosja, i to w sposób i przy użyciu argumentów, których najbardziej prorosyjsko nastawiona w Europie lewica (pokazują to wszystkie badania opinii) nie może zbagatelizować. Warto się uczyć.

A teraz konflikt ze światem kultury, a może nawet wojna. 26 maja na Kremlu odbywała się uroczystość wręczania przez prezydenta Putina nagród państwowych ludziom kultury. Do prezydenta podszedł jeden z nagrodzonych – aktor i reżyser Borys Mironow. Wręczył mu list z protestem twórców kultury, protestem przeciw postępowaniu władz wobec dyrektora artystycznego Centrum im. Gogola, Kiriłła Sierebrennikowa. Przy czym media cytują krótką rozmowę obydwu. Mironow miał zapytać Putina czy ten wiedział o tym, co się dzieje i po co cała akcja jest przedsięwzięta, zwłaszcza w sytuacji, kiedy rosyjski prezydent w poniedziałek jedzie do Paryża. Po co wam to wszystko? – Takie pytanie miało paść na końcu. „Tak, durnie”. – Miał na to wszystko odpowiedzieć Putin. Nieco później pytano Pieskowa rzecznika Kremla, kogo konkretnie miał na myśli Władimir Władimirowicz, ale ten uchylił się od odpowiedzi.

Cała historia zaczęła się 23 maja, rano, choć nie o 6.00 a o 9.00. Do mieszkania znanego w Rosji reżysera teatralnego Kiriła Sierebriennikowa weszła policja i rozpoczęła przeszukanie. Nieco później policjanci pojawili się też w Centrum Gogola, teatrze, placówce kultury, w której Serebriennikow jest dyrektorem artystycznym. Tutaj kilka słów uzupełnienia. Centrum Gogola nie jest jakimś zwykłym nieliczącym się teatrem, wręcz przeciwnie, w Rosji uchodzi za ośrodek wiodący, poszukujący nowych form wyrazu, buntowniczy a zarazem niesłychanie twórczy i ambitny. Jednym słowem creme de la creme rosyjskiej kultury, tak przynajmniej wielu uważa. Pojawienie się policji w teatrze to sama w sobie rzecz niecodzienna, ale w tym wypadku pojawiła się ona z przytupem. Kilkudziesięciu zamaskowanych funkcjonariuszy, może z OMONU, może z FSB, nie wiadomo, wkroczyło do teatru i zwyczajnie aresztowało wszystkich, których złapali. No może nie zupełnie – po prostu można było do teatru wejść, ale już wyjść, nielzja. Spędzono wszystkich do Wielkiej Sali i pozabierano im telefony. Samego Sierebriennikowa zabrano z mieszkania do prokuratury na przesłuchanie i wieczorem wypuszczono. O co w tym wszystkim idzie? Otóż dla prokuratury jest on świadkiem w sprawie defraudacji pieniędzy przy okazji realizacji przed kilku laty projektu Platforma. Oskarżonym jest, kto inny – dyrektor i główna księgowa, sam Sieriebriennikow nie, w całym projekcie był dyrektorem artystycznym i najprawdopodobniej nie zajmował się kwestiami finansowymi. Mówi się o sprzeniewierzeniu 200 mln rubli, choć główny oskarżony nie przyznaje się do winy i twierdzi, że można mu zarzucić, co najwyżej bałagan w papierach.

Przesłuchiwany reżyser mówi, że jest w szoku. Podobnie zresztą jak licznie protestujący artyści, pisarze, twórcy kultury. Nawet tacy, którzy dotychczas uchodzili za ludzi wobec władzy lojalnych i sygnowali swoimi podpisami np. apel ludzi kultury wyrażający poparcie dla przyłączenia do Rosji Krymu. Padają głosy, prawda, znacznie przesadzone, o tym, że nadchodzi nowy rok 1937. Przywołuje się aresztowanie Meyerholda. Dla niezorientowanych – wtedy zaczęła się stalinowska czystka również wśród ludzi kultury. Znany reżyser Zwiagincew, którego film oklaskiwany jest właśnie na festiwalu w Cannes, napisał, że w całej sprawie najbardziej niepokojące jest styl, w jakim władze działają – dużo tajemnic, dużo niejasności i dużo strachu. I jego zdaniem w całej akcji wcale nie chodzi o pieniądze, o możliwość defraudacji. A przede wszystkim rzecz idzie o to, aby wszystkich zastraszyć, aby twórcy zaczęli się bać, a najbardziej niepokorni, wręcz wyemigrowali. Zwiagincew uważa, że cała sprawa jest polityczna, bo w Rosji nie ma zdarzeń wolnych od polityki. W wywiadzie prasowym, poświęconym głownie swoim trzem ostatnim filmom, z których w Polsce najbardziej znany jest środkowy Lewiatan, mówi on, iż nie bez powodu ich akcja dzieje się między rokiem 2012 a 2015, czyli symbolicznie - od stłumienia protestów społecznych w Moskwie do walk w Donbasie o Debalcewo. Reżysera interesuje obserwowanie skutków społecznych, psychologicznych, jakie przynosi polityka władz w czasie, kiedy Rosjanie utracili nadzieję na poprawę swego losu, tego jak żyją. Przy czym chce obserwować przede wszystkim, jak mówi, spustoszenia poczynione w ludzkiej psychice a przeniesiona na poziom najbardziej rudymentarny – do rodziny. Reżyser zwrócił się też publicznie do rosyjskiego ministra kultury – Władimira Medinskiego, z pytaniem, dlaczego ten publicznie nie zareagował na całą sytuację, dlaczego nie powiedział „dobrego słowa” o znanym reżyserze prześladowanym w zupełnie niewinnej sprawie przez policję. Ale jedyna odpowiedź, jakiej się doczekał to wezwanie tego ostatniego do rozwagi i spokoju. Spokoju nie zachowuje nawet komentatorka Agencji RIA Novosti, która pisze, że ktoś we władzy chciał zrobić show – dlatego dziesiątki zamaskowanych funkcjonariuszy, rewizje w 17 miejscach, kilkunastogodzinne przesłuchania na komendzie. Przywołuje przy tym opinię znanego reżysera Szachnazarowa, który mówi, że będąc dyrektorem Mosfilmu i realizując produkcje za publiczne pieniądze też miał problemy z władzą, a konkretnie z prokuraturą i izbą rozliczeniową. Ale w jego przypadku obyło się bez najazdu sił specjalnych i rewizji – złożył wyjaśnienia i wystarczyło. Sierebrennikowa nikt o wyjaśnienia nie poprosił, od razu, z bomby, rewizja i na policję.

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno wydarzenie, które na pierwszy rzut oka nieznaczące, zszokowało w ostatnim czasie rosyjską opinię publiczną. 26 maja, pod wieczór, na Arbacie, a zatem w samym centrum miasta, policja aresztowała 10 – letniego chłopca, który deklamował słynny monolog z szekspirowskiego Hamleta. Na Facebooku znaleźć można wideo z zatrzymania chłopca, który szamocze się z dwoma policjantami próbującymi wciągnąć go do samochodu. Krzyczy przy tym Pomocy! i Ratunku!, wyraźnie wystraszony, na granicy histerii. Próbuje temu przeciwdziałać kobieta wołająca - Przestańcie! – i mówiąca do funkcjonariuszy, że zna chłopca, który nie jest bez opieki, że jest jego sąsiadką. Z przechodniów nikt nie reaguje. Władza przy robocie. Ale policjanci (wśród nich jest i kobieta) niewiele sobie z tego robią i siłą wciągają zatrzymanego do samochodu. Jak się później miało okazać chłopca oskarżają o żebranie, miał ponoć za swe deklamacje otrzymywać drobne datki od przechodniów. Kobiecie, jak się też później okazało, jak byśmy to dziś powiedzieli „partnerce ojca”, nie pozwolono pojechać tym samym radiowozem. Dopiero po jakimś czasie na policji zjawił się ojciec z adwokatem i młodego miłośnika poezji zwolniono. Niedługo też przedstawiciele resortu zjawili się w ich domu z przeprosinami, a rzeczniczka praw dziecka powiedziała, że interwencja policji była przesadzona. Ale jest też i druga strona całej historii – pojawiać się zaczęły się zarzuty, że to rodzina narkomanów a dziecko było regularnie wysyłane na ulice, aby zbierać pieniądze, choć chłopiec był w momencie zatrzymania schludnie ubrany a pod umieszczonym w sieci filmikiem znaleźć można świadectwa innych mieszkańców Moskwy, którzy już widzieli na Arbacie deklamujące dziecko, ale nigdy nie dostrzegli, aby kogoś nagabywał o datki. Komentator Pravdy, uważa, że cała historia jest obliczoną na zdyskredytowanie władz polityczną prowokacją. A policja widząc dziecko na ulicy, co z tego, że deklamujące monolog Hamleta, ma nie tylko prawo, ale i obowiązek jego zatrzymania. W relacjach z całej sprawy jest jeszcze jedna informacja, która w Rosji przeszła niezauważona, a mnie uderzyła. Otóż jak już młodego miłośnika poezji siłą wepchnięto do radiowozu, to okazało się, że na komendę jedzie z nim, schwytana już wcześniej 16 latka, która paliła papierosa. Za to też oczywiście należy aresztować i zawieść na komendę. Przyznam, że nie uważam się za zwolennika liberalnego stylu wychowywania dzieci, dr Spock nie jest moim idolem, mało tego, zwykłem myśleć o sobie, jako o konserwatyście. Ale to, w jaki sposób konserwatywne wartości realizuje się w Rosji budzi mój odruchowy sprzeciw. (Materiał ten dedykuję polskim artystom sceny, którzy lubią wypowiadać mocne słowa na temat tego, jak Polska stacza się do poziomu putinowskiej Rosji. Powinni znać wagę wypowiadanych słów, toć to materia ich pracy.)

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka