Marek Budzisz Marek Budzisz
1006
BLOG

Kremlowscy „technologowie władzy” przy robocie.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Opozycjonista Nawalny oblany został przez nieznanych sprawców zieloną farbą. To taka rosyjska świecka tradycja. Opozycjonistów, zbyt dociekliwych dziennikarzy, niewygodnych blogerów oblewa się w Rosji farbą, obrzuca tortami, mąką czy jak w przypadku dziennikarki Julii Łatyniny wylewa się na nich fekalia. Władze najczęściej milczą, lub stosują niezwykle łagodne kary, po kilkaset rubli (jak w przypadku ataku na blogera Ilię Warłamowa w Stawropolu). Raz tylko, oficjalna Rosja, ustami rzecznika Kremla wyraziła swą dezaprobatę, – tak było w przypadku ataku na pisarkę Ludmiłę Ulicką, ale atakującym okazał się wówczas młody ukraiński nacjonalista. W innych przypadkach władze milczą i zazwyczaj prowadzą śledztwo w dość ślamazarnym tempie.

Teraz jednak sytuacja jest nieco inna. Po pierwsze zaatakowany kandydat na prezydenta i lider rosyjskiej opozycji oblany został zieloną farbą z jakąś żrącą substancją. W efekcie niemal stracił wzrok w jednym oku (zachowało ono 20 % sprawności). Po drugie zaś sprawcy wcale nie są nieznani. Ludzie Nawalnego dość szybko ich zidentyfikowali, jako aktywistów prokremlowskich ugrupowań, organizacyjnie i finansowo powiązanych z donieckimi separatystami. Władze nadal milczą, ale sprawa wydaje się zbyt poważna, aby móc zamieść ją pod dywan.

Generalnie w obozie władzy zastanawiają się, jakie kroki podjąć w obliczu wzrastającej aktywności opozycji. A to, że wzrasta fala społecznego niezadowolenia nie ma wątpliwości. Niedawno na ulice wyprowadził Rosjan ruch Chodorkowskiego, a w połowie maja protestować mają mieszkańcy moskiewskich domów komunalnych, które władze chcą zburzyć. Pierwotnie planowano likwidację ponad 8 tys. bloków, teraz mówi się o niewiele ponad 4 tys., ale ruch protestu narasta i nie pomagają nawet inicjowane przez moskiewskie merostwo mitingi popierających całe przedsięwzięcie. Ludzie boją się po prostu, że przy okazji planu modernizacji (takim mianem określany jest projekt), ktoś ukradnie setki milionów dolarów, śledczy nikogo nie złapią, a nawet, jeśli złapią, to może się okazać, że ma on zbyt szerokie plecy. A ludzie i tak stracą.

Demonstracje organizowane przez ruch Chodorkowskiego przeszły jak na Rosję dość spokojnie. Może poza Petersburgiem, gdzie sporą grupę aresztowano. Wpływ na taką postawę władz mieć może fakt, że nie były one tak liczne, jak wcześniejsze organizowane przez Nawalnego. Sam Chodorkowski, w wywiadzie, jaki udzielił Sobiesednikowi, uważa, że ten liberalizm jest świadomym działaniem władzy. Jego zdaniem w Rosji narasta nie tylko strach, ale też rośnie grupa osób, która przeszła już przez więzienia i która się nie boi. A każda z takich osób, uważa, przyciąga 10 – 20 innych, które z nią współpracują, wspierają, pomagają. I tak rodzi się ruch, który wywraca trony. Zdaniem Chodorkowskiego władza w Rosji jest dzisiaj w fazie kryzysu. Putin nie kontroluje sytuacji, stara się godzić konkurencyjne interesy, łagodzić konflikty w obozie rządzących czy po prostu kupować sobie poparcie. Ale nie jest w stanie rządzić, to znaczy uprawiać politykę obliczoną na realizację założonych celów. Najprawdopodobniej wygra on bez problemów nadchodzące wybory prezydenckie, nie ma przecież alternatywy, ale do końca następnej kadencji, tak sądzi były właściciel Jukosu, już nie dotrwa, będzie musiał oddać władzę. Albo w wyniku szerszego konsensusu, obozu władzy i opozycji, i na to stawia Chodorkowski, albo realizowany będzie scenariusz gorszy, nieobliczalny, rozstrzygnie kryterium uliczne.

Jak na razie „technokraci władzy” ogłosili plan na nadchodzące wybory 70 na 70, to znaczy Putin winien zdobyć 70 % głosów, przy frekwencji na poziomie 70 %. Taki jest polityczny cel obozu władzy. O takim scenariuszu rozmawiano na zamkniętych seminariach i szkoleniach, jakie od początku roku odbywają się z udziałem rosyjskich gubernatorów. Przy okazji wyjaśniło się jedno – o innych ewentualnych kandydaturach nie ma mowy, nie mają społecznego poparcia. Putinowi też nie będzie łatwo.

Na pogarszający się stan nastrojów społecznych w Rosji wskazują wszystkie badania. Zmniejsza się też skuteczność perswazyjna tych narzędzi, którymi dysponuje władza. W ostatniej dekadzie kwietnia przeprowadzono w 130 ośrodkach, w 46 regionach Rosji badania na temat stosunku do mass mediów. Jaki wyłania się z nich obraz? Nadal głównym źródłem informacji o świecie pozostaje dla Rosjan telewizja, ale w ciągu roku jej popularność spadła o 10 % (z 62 do 52 %). Rośnie znaczenie Internetu i sieci społecznościowych, o czym świadczył sukces demonstracji zwoływanych przez Nawalnego (również wzrost o 10 % z 22 % do 32%), ale w przypadku ludzi młodych to już 50 % i więcej. Bezrefleksyjna wiara w telewizyjny przekaz też znacząco spadła – z 60 % w 2013 do 46 % obecnie. Chodorkowski, w przywoływanym wcześniej wywiadzie mówi, że na jego biurko trafiają prawdziwe, niepodretuszowane badanie opinii publicznej, takie same, jakie otrzymują najwyższe kręgi władzy, i jego zdaniem, obraz wygląda jeszcze gorzej.

Z punktu widzenia władz nie ma też co liczyć na znaczące sukcesy gospodarcze, czy zauważalne odwrócenie trendu spadkowego rosyjskiego PKB. Dane statystyczne wskazują raczej na to, że w Rosji obserwować będziemy scenariusz stagnacji. Bank centralny, który jest bardziej optymistyczny, uważa, że pierwszy kwartał zamknął się wzrostem na poziomie bliskim 1 %, zaś w skali całego roku może nawet będzie 1,5 %. Ministerstwo Gospodarki jest ostrożniejsze – pierwszy kwartał to wzrost w wysokości 0,4 %. Ale produkcja przemysłowa zwiększyła się jedynie o 0,2 % w pierwszym kwartale i w skali roku cudów nie można się spodziewać. Niezależni ekonomiści są zdanie, że wzrost gospodarczy w całym roku nie przekroczy 0,8 %. Czyli z punktu widzenia kremlowskich „technologów władzy” dramat. I to w sytuacji, kiedy ceny ropy naftowej w pierwszym kwartale były wyższe niźli zakładano, a sprzedaż Gazpromu też przekroczyła plan, bo europejscy odbiorcy uzupełniali zapasy po chłodniejszej niż zwykle zimie. Problemem jest spadek aktywności inwestycyjnej w Rosji i konsumpcji wewnętrznej. Obydwa te czynniki winny ożywić wzrost, ale pokładane w nich nadzieje zawodzą. I z tego względu Bank Centralny obniżył w ubiegłym tygodniu swoją podstawową stopę kredytową o 0,5 %, zaś największy rosyjski bank komercyjny ogłosił przecenę kredytów dla ludności o 5 %.

Jak zła jest sytuacja na rynku świadczyć może dzisiaj ogłoszona decyzja francuskiego koncernu PSE. Otóż postanowił on, że w Rosji jego sieć serwisowa sprzedawać będzie również części zamienne produkcji konkurencyjnych firm. Wszystko po to, aby utrzymać się na rynku. Dealerzy nie zarabiają na sprzedaży nowych samochodów, udział w rosyjskim rynku Peugeotów i Citroenów, spadł w ciągu ostatnich trzech lat czterokrotnie (z 2,4 do 0,7 %), a i serwisowanie nie daje im dochodów pozwalających na utrzymanie punktów przy życiu. Teraz chcą wejść na rynek handlu częściami zamiennymi „z średniej półki”, bo nie wytrzymują konkurencji z chińską produkcją.

W gospodarce nie będzie przełomu. Pozostają igrzyska. Tu Putin może odnieść sukces. W trakcie rozmów z Erdoganem uzgodniono utworzenie w Syrii czterech stref bezpieczeństwa. Umowa podpisana ma zostać pod koniec maja w Astanie. To dla Putina sukces prestiżowy. Lekceważony format z Astany – gdzie gwarantami pokoju w Syrii prócz Rosji, ma być Turcja i Iran staje się ciałem. Podobno zgodę we wczorajszej rozmowie wyraził też Trump. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, a te są nam jeszcze nieznane. O ile Rosjanie mówią o strefach bezpieczeństwa ochranianych przez wojska rozjemcze, w skład, których wszedłby również kontyngent rosyjski, o tyle Turcy raczej myślą o strefie wolnej od lotów, a to by oznaczało ograniczenie rosyjskiej aktywności w syryjskiej przestrzeni powietrznej. Niewątpliwie na użytek wewnętrzny rosyjska propaganda będzie eksploatowała temat syryjski. Na ile skutecznie, zobaczymy niedługo, podobnie jak niedługo, przekonamy się czy Astana będzie miejscem chwały Władimira Władimirowicza.

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka