Marek Budzisz Marek Budzisz
1449
BLOG

Amerykańska strategia powstrzymywania Rosji a Polska.

Marek Budzisz Marek Budzisz USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

Johannes Hübner, polityk austriackiej Partii Wolności, deputowany, zastępca przewodniczącego parlamentarnej komisji ds. zagranicznych dał wywiad rosyjskim Izwiestiom. Poświęcanie uwagi przemyśleniom austriackiego polityka nie miałoby większego sensu, gdyby nie fakt, że zaprezentowane przez niego poglądy są dość typowe dla pewnego stylu myślenia. To, co się przede wszystkim rzuca się w oczy to wyraźna anty amerykańskość jego wypowiedzi. Porządek światowy jest rozchwiany, bo Stany Zjednoczone nie chcą przyjąć do wiadomości, że są kraje mające odmienny punkt widzenia. NATO winno zostać rozwiązane w 1991 roku. Rozszerzenie aliansu na wschód, to działanie agresywne, wymierzone przeciw Rosji, do granic, której zbliżają się w ten sposób obce wojska. Przyszłość Unii jest zagrożona w efekcie centralistycznej polityki Brukseli. Nadzieję na osłabienie tej presji austriacki polityk upatruje w Grupie Wyszehradzkiej. Kwestię przyszłości Krymu można jego zdaniem rozwiązać bardzo prosto – przeprowadzając drugie referendum. Jak się wydaje nie ma wątpliwości, jaki będzie jego rezultat.

Można skwitować ten zespół poglądów konstatacją, że mamy do czynienia rosyjską narracją. I rzeczywiście, gdyby poddać analizie treść tej narracji, tak jak to czyni, choćby natowski StratCom, to każdy z elementów zawartych w słowach Hübnera jest jej istotnym elementem. Ale przecież takie wyjaśnienie, czujemy to intuicyjnie, nie do końca odpowiada rzeczywistości. Bo można być przeciwnikiem centralistycznych zamysłów Brukseli, polityki wobec emigracji pani Merkel a jednocześnie opowiadać się za wzmocnieniem NATO i generalnie budowaniem polityki powstrzymywania Rosji. Taki pogląd wydaje się, niezależnie od niuansów międzypartyjnych waśni, dominować w Polsce. Tyle, że na poziomie ścierania się narracji na temat współczesnego świata, narracji formułowanych przez wiodące ośrodki polityczne i medialne, ośrodki, które dysponują budżetami idącymi w miliardy dolarów, nasz specyficzny, szczególny punkt widzenia niknie. I jesteśmy wpisywani wbrew naszym intencjom do obozu obrońców „porządku tradycyjnego” rozumianego, jako nie do końca demokratyczny, nie do końca wolnościowy, anty-unijny, antyamerykański i generalnie prorosyjski. Niedostrzeganie tego szczególnego kontekstu toczącej się na świecie gry, prowadzi polską politykę i polską dyplomację w szczególności, do błędu złej oceny sytuacji. A z tego łatwo wynikać może błędna polityka zagraniczna.

Błędem byłoby powiedzieć, że obecnie Waszyngtonie, ale również w stolicach wiodących państw europejskich trwa dyskusja na temat charakteru polityki rosyjskiej. Tu nie ma wątpliwości, jej istota jest dość dobrze rozeznana. Dziś trwa dyskusja, na jakich podstawach oprzeć politykę powstrzymywanie Rosji, przeciwstawienia się przez świat Zachodu jej ekspansjonistycznym zamierzeniom. Co do oceny sytuacji mamy do czynienia z generalnym konsensusem – rosyjska polityka postrzegana jest, jako agresywna, wroga wobec Zachodu, łamiąca podstawowe zasady cywilizowanego ładu.

Weźmy pod uwagę choćby wnioski z opublikowanych niedawno dwóch raportów wiodących, amerykańskich ośrodków badawczych. Chodzi o waszyngtońskie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIC) oraz Atlantic Council. W rankingu najlepszych i najbardziej wpływowych think tanków na świecie, jaki sporządza Uniwersytet stanu Pensylwania, ten pierwszy ośrodek, lokuje się zawsze w pierwszej piątce. Ale jeśli weźmiemy klasyfikację instytucji zajmujących się polityką zagraniczną i kwestiami militarnymi, to uznawane jest za nr 1 na świecie. W radzie odpowiadającej za bezpieczeństwo narodowe, tej ponadpartyjnej instytucji, zasiadają autorytety tej miary, co Henry A. Kissinger, Zbigniew Brzeziński czy Brent Scowcroft. Choćby z tego względu warto wiedzieć, co myśli się w najistotniejszym dla amerykańskiej polityki bezpieczeństwa i zagranicznej ośrodku kształtowania strategii. Tym bardziej, że niedawno opublikowano (30.03.2017) jego najnowszy raport – poświęcony Rosji (Recalibrating Us Strategy Toward Russia. A Time for Choosing). Ten obszerny materiał (212 stron) to wynik kilkunastomiesięcznej pracy grupy badaczy, która analizowała rosyjską politykę zagraniczną, jej zasadnicze cele, metody, jakimi Moskwa posługuje się w ich realizacji.

Rosja, jest dziś państwem dążącym do rewizji porządku międzynarodowego, takim, które wzrost własnej siły i pozycji upatruje w efekcie osłabienia siły i pozycji Stanów Zjednoczonych. To zasadnicza polityczna diagnoza raportu. Chciałaby powrócić do tradycyjnego, jeszcze XIX wiecznego, sposobu ustalania porządku na świecie, gdzie nie ma zasad, ale liczy się wielkość i siła, jaką dysponują najwięksi, gdzie liberalne wartości stają się ofiarą tendencji autorytarnych, gdzie duże państwa decydują za mniejsze. Rosja wykorzystuje podziały i słabości świata Zachodniego, a nawet je inicjuje używając w tym celu nowoczesnych technologii oraz popierając i subsydiując ruchy polityczne dezintegrujące instytucje Zachodu. Siły zbrojne Rosji są nadal znacznie słabsze niźli te, które może im przeciwstawić Zachód. Ale Rosja stworzyła i posługuje się niebezpieczną mieszanką propagandy, presji politycznej, agresji militarnej w krótkotrwałych, na niewielką skalę prowadzonych operacjach, które pozwalają jej osiągnąć zakładane cele. Istnieje ryzyko, że osiągane dotychczas sukcesy na tej drodze skłonią ja do rozszerzenia skali i częstotliwości tego rodzaju działań. Z punktu widzenia interesów Stanów Zjednoczonych wybór jest prosty – albo nowa administracja rozpocznie realizowanie polityki powstrzymywania Rosji, albo będzie, w razie zaniechania, biernie przyglądać się jak kształtuje się nowy światowy porządek, którego kształt, a w związku z tym i wpływ na amerykańskie interesy i pozycję międzynarodową, nie jest jeszcze znany. Realizacja strategii powstrzymywania Rosji musi zakładać działanie na rzecz rewitalizacji instytucji świata Zachodniego oraz uznanie roli Europy, terenu, na którym dziś w największym stopniu ścierają się interesy Stanów Zjednoczonych i Rosji i którego przyszłość w związku z tym jest niepewna. Lapidarnie można to ująć wezwaniem, jakim winna kierować się amerykańska polityka zagraniczna – Europa w pierwszej kolejności. Im większa presja militarna i polityczna, jaką świat zachodni wywierał będzie na Rosję, tym większe prawdopodobieństwo, że Moskwa usiądzie w efekcie do stołu rokowań i rozpocznie współpracę na normalnych, cywilizowanych warunkach. A zatem eskalujemy, po to, aby negocjować. To zasadnicze polityczne przesłanie raportu wzywającego do rewitalizacji instytucji politycznych świata Zachodu, większej obecności Stanów Zjednoczonych w Europie, poprawy siły i efektywności NATO, oraz lepszej współpracy między Waszyngtonem a stolicami europejskimi.

Czytając rezultat pracy amerykańskich naukowców trudno oprzeć się wrażeniu, choć nie formułują oni ocen bezpośrednich, że dzisiejszy, kryzysowy stan wspólnoty atlantyckiej, jest efektem faktycznego wycofania się Stanów Zjednoczonych z Europy, zarówno w politycznym, ale również militarnym i ekonomicznym wymiarze. W tym kontekście oskarżenia o tendencje izolacjonistyczne winny być formułowane pod adresem poprzedniej administracji, zaś badacze CSIC wzywają do ich rewizji. Prócz diagnozy politycznej analizują potencjały wojskowe Rosji i Zachodu, który nadal utrzymuje zasadniczą przewagę we wszystkich dziedzinach, ale który również winien zasadniczo zmienić swą politykę wojskową. I znów główny ciężar oskarżeń formułują wobec polityki Waszyngtonu – redukcji obecności wojskowej w Europie, zaniechaniu działań modernizacyjnych, przyjęcie całkowicie błędnej zasady rotacyjnej obecności sił wojskowych. Analitycy CSIC opowiadają się za zwiększeniem amerykańskiej obecności wojskowej, i to zwiększeniem sił obecnych na stałe. Towarzyszyć temu winny wysiłki modernizacyjne, praca nad nowymi generacjami uzbrojenia, ujednolicenie systemów dowodzenia etc.

O ile optyka analizy CSIC skupiona jest zasadniczo na kwestiach militarnych, to Rada Atlantycka (Atlantic Council) w opublikowanym dwa tygodnie wcześniej raporcie poświęconym strategii powstrzymywania Rosji (Strategy of Constrainment. Countering Russia´s Challenge to Democratic Order) zajmuje się głównie celami politycznymi. Diagnoza sytuacji jest i tu podobna. Rosja stanowi dziś zagrożenie dla demokratycznego świata. I w związku z tym, winien on wypracować i realizować strategię przeciwstawienia się Moskwie, strategię obliczoną na lata, a może nawet na dziesięciolecia. Jakie są główne cele polityczne współczesnej Rosji? Według autorów raportu to – osłabienie NATO, testowanie zdolności Sojuszu do reagowania (art. 5) a nawet próba doprowadzenia do rozbicia aliansu. Ponadto Rosja dąży do inicjowania i pogłębia podziały w świecie Zachodu – subsydiując antyestablishmentowe formacje i „kultywując bliskie relacje z populistycznymi liderami, takimi jak Milosz Zeman w Czechach czy Wiktor Orban na Węgrzech”. Ponadto Kreml chce zdyskredytować i delegitymizować szanowane w świecie Zachodu wartości rozwijając niemającą w historii precedensu wojnę propagandowa. I wreszcie, zdaniem autorów, Rosja buduje sieć państw, które mają ze sobą tylko jedną wspólną cechę – są wrogami Stanów Zjednoczonych.

Rosja inicjuje konflikty graniczne, nie uznaje zobowiązań międzynarodowych, których jest stroną (takich jak choćby Memorandum Budapesztańskie), dąży do uzyskanie dominującej pozycji i kontroli nad polityką swoich sąsiadów, stara się zakłócić przebieg procesów wyborczych w zachodnich demokracjach, po to, aby pozbawić je legitymacji. Wspiera reżimy autokratyczne, nawet, jeśli tak jak w Syrii są oskarżane o zbrodnie wojenne. „Rosja nie może być traktowana jak „normalne” państwo” – konkludują autorzy raportu. Jej cele strategiczne „podważają bezpieczeństwo Zachodu i politykę zmierzającą do rozprzestrzeniania się w świecie porządku demokratycznego”. Na jakich podstawach winna być ufundowana polityka wobec Moskwy? Przede wszystkim na konsensusie, co do potrzeby działania strategicznego, obliczonego na lata i zbudowanego na zasadzie, iż każda rosyjska akcja naruszająca demokratyczny porządek spotkać się musi z adekwatną odpowiedzią. Jakimi środkami? Zwiększaniem obecności wojskowej na Wschodzie, rozpoczęciem dostaw broni na Ukrainę i do Gruzji, rozbudową systemów obrony w cyberprzestrzeni, ale również przestrzeganiem zasady, że „demokratyczni sojusznicy winni powstrzymać się od współpracy z Rosjanami w zakresie budowy i rozwoju nowych rurociągów, które powstają z oczywistych geopolitycznych motywów, takich jak Nord Stream 2”. Zachód musi przeciwstawić się rosyjskiej propagandzie, zarówno negliżując kłamstwa, jak i budując „pozytywną narrację”. W tym ostatnim celu winien doprowadzić do stworzenia organizacji zaopatrzonej w odpowiedni budżet, organizacji, która dbać będzie o propagowanie punktu widzenia Zachodu. I wreszcie winniśmy wspierać wolnościowe dążenia Rosjan, a także dbać o wewnętrzną spoistość świata zachodniego.

Kiedy się czyta obydwa dokumenty nie sposób pozbyć się wrażenia, że formułują one polityczne i militarne zasady stworzenia wieloletniej koalicji państw wyznających wartości zachodnie, koalicji pod przywództwem politycznym Stanów Zjednoczonych, które w ten sposób wrócą do Europy. A jej celem długofalowym będzie przeciwstawienie się na każdym z możliwych pól ekspansji Rosji. I to jest zasadnicza, rzeklibyśmy dziś, narracja Waszyngtonu. Jedność wobec rosyjskiego zagrożenia. Każda inna polityczna opcja, nawet uzasadniona, w imię indywidualnie rozumianych interesów, ale osłabiająca jedność sojuszu będzie negatywnie oceniona, zaś kraj taką linię realizujący może się znaleźć w izolacji. Tę ostatnią myśl dedykuję naszym politykom.

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka