Marek Budzisz Marek Budzisz
4749
BLOG

Chińskie głowice jądrowe na granicy z Rosją i inne niemiłe niespodzianki.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Jak informuje radio Swoboda w styczniu Chiny rozmieściły w pobliżu rosyjskich granic swe pociski balistyczne z głowicami jądrowymi najnowszej generacji – Dongfeng 41 (znane też, jako DF 41). Teraz okazuje się, że w pobliże Władywostoku Chińczycy translokowali jedną ze swoich brygad wojsk rakietowych wyposażonych w te rakiety. Specjaliści uważają, że każda z nich jest zdolna do przenoszenia 10 – 12 głowic jądrowych indywidualnie naprowadzanych na cele położone w odległości od 10 do 15 tys. kilometrów.

Samo posunięcie Chińczyków jest niezwykle ciekawą zagrywką, ale jeszcze bardziej znamienna jest reakcja na nie Rosjan. Jak pamiętamy Moskwa alergicznie i niezwykle wrogo reaguje na dyslokację wojsk NATO i plany rozmieszczenia na jego wschodniej flance elementów obrony przeciwrakietowej. A tu mamy pociski jądrowe, trudne do namierzenia, bo znajdujące się na platformach ruchomych, które jeśliby zostały wystrzelone, to będą przelatywały nad rosyjskim terytorium. Ale reakcja jest zdecydowanie inna. Poza, krótkimi oficjalnymi komunikatami, które zresztą miały na celu uspokojenie ewentualnych niezadowolonych akcja chińska nie wzbudziła w Rosji większego zainteresowania mediów. Czynniki oficjalne – uspokajały. Rzecznik Kremla Pieskow powiedział, że Chiny są „strategicznym sojusznikiem Rosji” i w związku z tym Moskwa nie postrzega aktywności wojskowej u swoich granic, jako zagrożenia. Eksperci zaś, już wyraźnie wbrew faktom historycznym, argumentowali, że Chiny są państwem, które nie prowadziło w XX wieku wojen agresywnych (a Tybet, Indie, Wietnam?) i, że rakiety nakierowane są na Waszyngton i generalnie Stany Zjednoczone. To chyba jednak dobra mina do słabej gry. Dziennikarze Swobody argumentują, że z takim samym powodzeniem chińskie głowice nacelowane mogą być na Los Angeles, co na Moskwę. Ale nawet, gdyby ten pierwszy kierunek był bardziej prawdopodobny to w obszarze rażenia ewentualnej amerykańskiej odpowiedzi znajdzie się z pewnością rosyjski Władywostok i Daleki Wschód.

Chińczycy wkrótce zresztą zdementowali te informacje, ale dementi wydaje się mało wiarygodne, jako, że pierwotnie newsa opublikowała anglojęzyczna mutacja oficjalnej, pekińskiej gazety. A znając, z jaką wagę Chińczycy podchodzą do publikacji prasowych, to wydaje się jednak, że przeciek nie był kwestią przypadku.

Rosyjscy analitycy, nie dali się zwieść uspokajającym deklaracjom płynącym z Kremla i zadają kolejne pytania. Tym razem dotyczące chińskiego lotnictwa strategicznego. Wyposażone jest one w samoloty zdolne do przenoszenia ładunków jądrowych – Chińczycy dysponują 120 lotniczymi bombami termojądrowymi o mocy 2 megatony każda oraz 350 lotniczymi bombami atomowymi o mocy od 5 do 20 kiloton. A dodatkowo, w zapasie, jak się szacuje (Chiny nie informują o wielkości swego arsenału nuklearnego) mają ok. 440 ładunków i nieznaną liczbę rakiet skrzydlatych CJ-10A, zdolnych do przenoszenia głowic jądrowych. Istotą kwestii jest dystans – rakiety mają zasięg od 500 do 2500 km, zaś samoloty nie większy niźli 2000 km. A zatem, jest oczywiste, że ewentualnym celem ich działania nie są Stany Zjednoczone, ale rosyjski Daleki Wschód. Eksperci zwracają też uwagę na chińską doktrynę wojskową, która np. ewidentnie agresywną wojnę z Wietnamem nazywała wojną obronną, uprzedzającą atak. W ich opinii nie można dać się zwieść pokojowej frazeologii Chińczyków mówiących, że nigdy nie będą stroną atakującą. Tym bardziej, że Chiński budżet wojskowy, według szacunków amerykańskich wynosi 214 – 215 mld dolarów (oficjalnie 152 mld) i stale rośnie.

Rosyjskich niezależnych ekspertów wojskowych niepokoi też dyslokacja chińskich sił zbrojnych. Ich zdaniem 2,3 mln żołnierzy, a zatem ¾ chińskich sił zbrojnych służy w jednostkach wojskowych, które mogą potencjalnie zostać zwrócone przeciw Rosji, mimo, że Chińczycy toczyli wojny ze swymi południowymi sąsiadami. Czy tak wygląda strategiczne partnerstwo, pytają retorycznie?

Chińczycy mają też miażdżącą przewagą w czołgach. Najnowsze modele, którymi dysponują nie są gorsze od dumy rosyjskiej armii – czołgów T-90, a z pewnością lepsze niźli T – 72 stanowiącą podstawę uzbrojenia Rosjan. Mają ich, według danych Pentagonu, możliwe, że 10 tysięcy, a z pewnością nie mniej niż 7 tys. Żaden z sąsiadów Chin nie dysponuje taką siłą ognia, aby zniszczyć ten potencjał.

Odbywane w ostatnich 10-latach wielkie ćwiczenia jednostek wojskowych z pekińskiego i szanghajskiego okręgów wojskowych też wskazywać mogą, na jaką ewentualność ćwiczą się Chińczycy. Otóż organizowano ćwiczenia zimowe, w niskich temperaturach, przemieszczając jednostki wojskowe na odległość od 1000 do 2 000 km, co zdaniem specjalistów raczej nie świadczy o ćwiczeniu zdolności bojowej przydatnej w tropikalnych dżunglach Wietnamu czy Indii, a raczej wskazuje na północny, syberyjski teatr działań wojennych.

Pułkownik Anatolij Cyganiuk, kierujący Centrum Wojskowego Prognozowania Federacji Rosyjskiej, przytacza następującą anegdotę. Otóż w 2005 roku odbywały się wspólne, przyjacielskie, chińsko – rosyjskie manewry „Misja pokojowa 2005”. I kiedy w trakcie gier sztabowych Rosjanie „przypadkowo” zajrzeli do map, którymi posługują się ich chińscy koledzy, to ze zdziwieniem zobaczyli, że na żółto zaznaczono w nich nie tylko Chiny, ale również Kazachstan, Azję Środkową i całą Syberię, czyli wszystkie terytoria, które Chiny utraciły (głównie na rzecz Rosji) w ostatnich 300 latach.

Przezabawna anegdota. Tylko, komu będzie do śmiechu.

 

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka