Стоп-кадр YouTube.
Стоп-кадр YouTube.
Marek Budzisz Marek Budzisz
1135
BLOG

Smutna twarz Rosji.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Historia zupełnie jak z gogolowskich Opowieści petersburskich. (Dla odświeżenia pamięci – bohater Szynela, Akakij Akakijewicz Basmaczkin, prześladowany był przez swoich współkolegów w biurze. Ale lepiej oddajmy głos Gogolowi: „ Dopiero, gdy figiel był już całkiem nie do zniesienia, gdy trącano go w łokieć, przeszkadzając w pisaniu, szeptał: - Przestańcie. Czemy mnie krzywdzicie”.) Przygoda naszego bohatera również zaczyna się w Petersburgu. A jak się kończy? Nie wiemy. Miejmy nadzieję, że lepiej niźli w przypadku gogolowskiego kancelisty.

Otóż kilka godzin po poniedziałkowym zamachu terrorystycznym w petersburskim metrze służby dochodzeniowe opublikowały zdjęcia z kamer przemysłowych domniemanego zamachowca – mężczyzny z długą brodą w charakterystycznym, dla świata muzułmańskiego nakryciu głowy. Mężczyzna na zdjęciu  - Iljas (Andriej) Nikitin, przez pewien czas był chyba najbardziej poszukiwanym i znienawidzonym człowiekiem w Rosji. Jego zdjęcie obiegło wszystkie media, od internetowych, po główne wydania rosyjskich programów informacyjnych. Pokazywano też jego ujęcia z petersburskiego metra, na których miał w rękach torbę, a później już bez bagażu, ale za to rozmawiającego przez telefon komórkowy.  Nie trzeba było być nadmiernie przenikliwym, aby uznać – oto konterfekt terrorysty. Mnie, kiedy pierwszy raz zobaczyłem jego zdjęcie, już po tym jak samodzielnie zgłosił się na komisariat policji, po to, aby wyjaśnić całą sprawę i udowodnić, że został niesłusznie posądzony, uderzył smutek w jego oczach. On już wiedział.

Ale zanim doszło do opublikowania zdjęć Nikitina, szeroko kolportowane przecieki ze służb dochodzeniowych informowały Rosjan, że w metrze nie uderzył zamachowiec – samobójca, nie znaleziono w wagonie ludzkich szczątków ani śladów po takim wydarzeniu, ale po prostu, ktoś pod ławką zostawił pakunek zawierający bombę. Potwierdzeniem tej hipotezy był fakt znalezienia i rozbrojenia drugiego ładunku wybuchowego pozostawionego na innej stacji przez zamachowca.

A zatem Nikitin zgłosił się na policję chcąc udowodnić swą niewinność, a jego zdjęcie obiegło wszystkie rosyjskie media. Wkrótce okazało się, że zasadniczej rewizji uległa pierwotna hipoteza śledczych. Znaleziono ciało zamachowca – samobójcy, zaś pierwotnie podejrzewany okazał się bogu ducha winnym człowiekiem, przypadkowo zamieszanym w całą historię. Warto o nim napisać kilka słów. Iljas, wcześniej używający imiennie Andriej, Nikitin, pochodzi z Buriacji. Ukończył rosyjską szkołę wojskową, służył w armii, walczył po rosyjskiej stronie w Czeczenii i tam przeżył przełom duchowy. Stał się wierzącym muzułmaninem, w stopniu kapitana opuścił rosyjską armię i zaczął pracować, jako kierowca ciężarówek dalekobieżnych. Fakt, iż okazał się niewinny, nie skłoniło niektórych rosyjskich mediów do usunięcia jego zdjęcia zamieszczanego w artykułach poświęconych zamachowi i śmierci kilkunastu osób w Petersburgu.

Ale to nie koniec historii. Niedługo po tym jak został oczyszczony od podejrzeń, poinformował, że właśnie stracił pracę w firmie transportowej. Przedstawiciele specsłużb złożyli wizytę właścicielom i nalegali na taki właśnie krok. A Nikitin, chcąc wrócić do domu, do Buriacji gdzie mieszka kupił bilety na samolot. Tyle, że nie był w stanie do niego wsiąść. Z Petersburga do Moskwy udało się, ale w Moskwie już nie. Zaprotestowali współpasażerowie. I nie pomogły interwencje służb lotniskowych i przedstawicieli przewoźnika. Nikitin, mimo, iż miał ważny bilet, nie wsiadł do samolotu.

Nigdzie, w rosyjskich mediach nie zauważyłem przeprosin władz, policji, redakcji pod adresem Iljasa Nikitina. Odwrotnie, to on dziękował władzom. Za to, że był w stanie dolecieć do Moskwy i że na tamtejszym lotnisku służby obroniły go przed współpasażerami. Wystosował też apel do rosyjskich mediów, aby ich przedstawiciele, a może bardziej odpowiednim byłby tu termin funkcjonariusze, przestali nachodzić jego dom, niepokoić i nękać rodzinę i jego samego. „Pozwólcie mi spokojnie żyć” – wzywał.

I nawet w sprawie pracy coś chyba drgnęło. W mediach, (co prawda tylko w jednym miejscu) znalazłem informację, że właściciele firmy transportowej, w której Nikitin pracował zastanawiają się czy jednak nie byłoby właściwiej zostawić go w firmie. Zwłaszcza, że miał bardzo dobrą opinię, a jako głęboko wierzący muzułmanin nie bierze alkoholu do ust, co w środowisku rosyjskich kierowców ciężarówek nie jest znowu tak powszechne.

A władze? Chyba też się trochę zawstydziły swojego postępku i mają zaproponować Nikitinowi powrót do armii. Tyle, że on wystąpił z niej z pobudek religijnych i przyrzekł sobie, że nigdy więcej nie weźmie broni do ręki. No cóż, sam sobie winien.

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka