Marek Budzisz Marek Budzisz
429
BLOG

I Ty, Łukaszenko, przeciw mnie?

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

Dni Moskwy w Dusseldorfie o mały włos nie rozpoczęłyby się od skandalu. Inaugurujące je przedstawienie teatru Lenkom mogło nie dojść do skutku, bo ciężarówki z kostiumami i dekoracjami dotarły ledwie na dwie godziny przed rozpoczęciem spektaklu. Dlaczego? Władze Białorusi nie chciały przepuścić ładunku przez swoje terytorium i trzeba było szukać okrężnej drogi przez Łotwę.

To tylko jeden z przykładów jak wyglądają dobrosąsiedzkie relacje Rosji z Mińskiem. Relacje handlowe nie są wiele lepsze. Kilka dni temu Gazprom poinformował o nowej cenie gazu dla Mińska – 142 dolary za 1000 m³. Oficjalnie ani Mińsk, ani Moskwa nie komentują tego kroku, jednak rząd rosyjski zwiększa presję na Łukaszenkę. Domaga się z jednej strony natychmiastowej spłaty długu wobec Rosji, który urósł do poziomu 550 mln dolarów, z drugiej zaś pracuje nad nowym kodeksem celnym, który miałby utrudnić, jeśli nie uniemożliwić reeksport via Białoruś objętych rosyjskimi sankcjami artykułów spożywczych. To dzięki niemu Mińsk stał się jednym z wiodących w skali światowej eksporterów przetworów mlecznych, a także osiągnął cud wysyłając do Rosji 5 razy więcej jabłek niźli zebrano w białoruskich sadach. Rosja stara się też zatrzymać napływ na swój rynek towarów chińskich, a Mińsk oficjalnie ogłosił, ustami swego przedstawiciela w Pekinie, że chętnie przyjmie chińskie przedsiębiorstwa na swoim terenie i stanie się przyczółkiem chińskiej ekspansji w Europie.

O skali rozdrażnienia Moskwy świadczą też ostatnie wypowiedzi premiera Miedwiediewa. Otóż reagując na dochodzące wypowiedzi o możliwości opuszczenia przez Białoruś ustanowionej przez Rosję strefy wolnego handlu (prócz Rosji i Białorusi w jej skład wchodzi również Kazachstan, Armenia i Kirgistan) oświadczył, iż „Rosja nikogo nie będzie zatrzymywać”, jednak ci, którzy zdecydują się na taki krok będą musieli się liczyć z tym, że za dostarczane surowce energetyczne zapłacą według stawek europejskich. Co dla gospodarki Białorusi, żyjącej w istotnej części z przetwórstwa taniej rosyjskiej ropy naftowej mogło by być przysłowiowym pocałunkiem śmierci. Rosjanie dowodzą, że tylko na takim eksporcie przetworów ropy Białoruś zarobiła od 2011 roku ponad 22 miliardy dolarów, przeto dzisiejsze stanowisko Mińska, to czarna niewdzięczność. Rosjanie podejrzewają, iż Łukaszenko demonstracyjnie odżegnując się od zacieśniania więzów łączących państwa Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (demonstracyjnie nie pojawił się np. na uroczystości podpisania nowych zasad celnych w Petersburgu w grudniu 2016), chce w istocie dezintegracji tego projektu.

Jednak rzeczywiste przyczyny zaostrzenia stanowiska Moskwy leżą chyba gdzie indziej. Mińsk nie prezentuje pożądanej przez Kreml postawy w kwestii ukraińskiej. Litania pretensji jest tutaj długa. Rosja uważa, iż gdyby nie białoruskie dostawy oleju napędowego w rejon wschodniej Ukrainy, wojska lojalne wobec Kijowa nie byłyby w stanie stawić oporu. A tym samym nie było by wojny i mógłby zostać powtórzony scenariusz znany z Krymu. Krym też stanowi kość niezgody. Mimo, iż Mińsk oficjalnie poparł stanowisko Rosji w tej kwestii na forum ONZ, to uwadze Moskwy nie uchodzą wypowiedzi, takie choćby jak białoruskiej minister informacji Lilii Ananicz, która w programie telewizyjnym nazwała półwysep „skrawkiem ukraińskiej ziemi”. Przejęzyczenie? Rosjanie wątpią, podejrzewając białoruskich przyjaciół o dwulicowość. Na poparcie tej tezy przytaczają choćby artykuł w Sowieckiej Białorusi, oficjalnego organu Łukaszenki, w kwestii stosunku jego kraju do konfliktu w Syrii. Zarzucają, że Mińsk patrzy na syryjską wojnę, w której giną rosyjscy żołnierze przez merkantylne okulary – nie chcą się przyłączyć, ale zarobić owszem tak.

Generalnie na Białoruś zaczyna się patrzeć w Rosji jak na sojusznika, który przede wszystkim chce na tej przyjaźnie dobrze zarobić, a to dla Rosjan wszędzie widzących rusofobię, stanowi ważny argument. Moskiewscy komentatorzy wypominają też niemal natychmiastowe uznanie przez Mińsk rządu Turczynowa, powstałego po ucieczce Janukowycza oraz, o zgrozo, przekazanie nowej ukraińskiej administracji mapy rozmieszczenia na terytorium Białorusi rosyjskich obiektów wojskowych. Moskwę niepokoi też „kurs na biało rutenizację” Łukaszenki, który zainicjował program „Białoruś – nie Moskwa” w reakcji na aneksję Krymu. Zmierza on m.in. do budowy na Białorusi poczucia odrębności. Rewiduje się podręczniki historii, przyjmując w zgodzie z zaleceniami władz, iż jądrem białoruskiej historii było księstwo Połockie, które rozwijało się obok i w konflikcie z Moskwą. Jednym z przejawów nowego kierunku polityki historycznej władz było organizowanie uroczystości upamiętniających rocznicę bitwy nad Orszą, (1514) w której połączone siły, wg. wykładni Mińska, polsko – litewsko – białoruskie, starły z powierzchni ziemi siły moskiewskie. Proroctwo?

 

 

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka