Marek Budzisz Marek Budzisz
876
BLOG

Putin i kwity na Orbana

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

 

Anastazja Kirlenko, rosyjska dziennikarka Radia Swoboda, publikująca również artykuły na internetowej stronie Garriego Kasparowa (kasparov.ru) jest przekonana, że jednym z narzędzi moskiewskiej polityki jest gromadzenie materiałów kompromitujących światowych przywódców (tzw. kompromatów). Jednym z takich przypadków, tutaj Kirlenko powołuje się na pytanie, jakie z ław opozycji padło w węgierskim parlamencie, miałoby być nagranie, na którym młody Wiktor Orban przyjmuje pieniądze od biznesmana Siemiona Mogilewicza. Niezorientowanym wyjaśniam, że prawdziwym biznesem, jakim się zajmuje się Mogilewicz jest gangsterka, handel bronią, pranie brudnych pieniędzy. Uchodzi on za cappo di cappi tutti rosyjskiej mafii, handlował bronią z ekstremistami islamskimi, spekulował na giełdach brytyjskiej i amerykańskiej. Dziś szukają go amerykańskie i brytyjskie służby specjalne. Niewątpliwie cieszy się protekcją rosyjskich władz.

Ale to nie jedyny kompromitujący materiał, jakim ma się posługiwać Putin. Ostatnio cały świat obiegły plotki na temat podobno sfilmowanych w moskiewskim hotelu ekscesów erotycznych Donalda Trumpa. Kirlenko opisuje w tym kontekście również księcia Alberta z Monako, będącego w swoim czasie „ambasadorem” Putina we Francji. Generalnie, jej zdaniem, gromadzenie kompromitujących materiałów było jednym z narzędzi sowieckiej bezpieki. Przywołuje się na świadectwo znanej francuskiej sowietolożki Helen Carre  d'Encausse (nota bene z pochodzenia Gruzinki), która wspominające swe młodzieńcze wizyty w Moskwie mówiła jej o legendarnych welcome parties organizowanych przez władze dla chętnie odwiedzających ZSRR młodych absolwentów francuskiej ENA, z której przecież wywodzi się gros paryskiej elity władzy. Ale być może pamiętna rozmowa Putina z Orbanem w 2009 roku, po której ówczesny premier Węgier delikatnie mówiąc dość znacząco zrewidował swe uprzednie antyrosyjskie nastawienie wyglądała zupełnie inaczej, i wcale nie dotyczyła materiałów, jakie zgromadziła rosyjska bezpieka? Nieco światła na jej przebieg rzucić może ujawniona niedawno relacja współpracownika byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozego (nie jest absolwentem ENA), który na pierwszym spotkaniu z władcą Rosji usłyszał od niego, że ten może pomóc mu stać się liderem Europy. Być może Orban usłyszał w 2009 roku podobne deklaracje i zdecydował, że jego kraj stanie się głównym orędownikiem interesów rosyjskich w Europie (Cypr i Słowenia najwyraźniej przestali już Moskwie wystarczać).

Z polskiego punktu widzenia ważne jest jednak nie tylko prorosyjskie nastawienie obecnego rządu Węgier, ale również wiedza, dlaczego tak się dzieje. Pozostawiając na boku rozważania na temat istnienia kompromitujących nagrań wart podkreślenia jest fakt, iż interesy strategiczne Węgier koncentrują się w południowej części kontynentu europejskiego, nie zaś na wschodzie.  To nie wróży dobrze spoistości politycznej tzw. Grupy Wyszehradzkiej, do której polska dyplomacja zdaje się przywiązywać dużą wagę. Generalnie warto zwrócić uwagę na, delikatnie mówiąc, niespójne stanowisko tworzących ją krajów wobec Rosji i kwestii Ukrainy. Opinia Węgier jest znana, ostatnio na łamach rosyjskiej prasy przypomniał je węgierski minister spraw zagranicznych. A w innych krajach? Rząd Czech jest za utrzymaniem twardego kursu wobec Moskwy, ale już prezydent Zeman znany jest z otwarcie prorosyjskiego stanowiska. Podobnie przedstawiciele biznesu – „Winniśmy przejawić inicjatywę i podjąć kwestię zniesienia antyrosyjskich sankcji, najpierw na szczeblu czwórki państw tworzących Grupę Wyszehradzką” – oświadczył niedawno Jarosław Ganak, przewodniczący czeskiego związku przedsiębiorców. Na Słowacji sytuacja jest odwrotna, o ile prezydent Kiška opowiada się za twardym kursem, o tyle premier Fico zasłynął oświadczeniem, iż „w kwestii wypełnienia postanowień mińskich Ukraina czyni mniej niźli Rosja”. Tyle elity. Gdybyśmy spojrzeli na poglądy społeczeństwa, to sytuacja jest jeszcze gorsza. W obydwu krajach, szczególnie na Słowacji, ale w Czechach również, aktywne są ośrodki propagandy prorosyjskiej, wykorzystujące tradycyjne sympatie wobec słowiańskich braci ze wschodu i narastającą niechęć wobec Unii zdominowanej przez Berlin. Efekt? W świetle niedawno przeprowadzonych badań, na Słowacji 33 % ankietowanych bardziej ufa Rosji, niźli Stanom Zjednoczonym (23 %), zaś 40 % Czechów jest przekonanych, że za kryzysem na Ukrainie kryje się zaborcza polityka Stanów Zjednoczonych.

Czy to jest fundament, na którym można budować polską politykę wobec Rosji i Ukrainy?

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka