Marek Budzisz Marek Budzisz
389
BLOG

Czy Ukrainie grozi wojskowy przewrót?

Marek Budzisz Marek Budzisz Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 0


 

W reakcji na dzisiejszy list byłego prezydenta Ukrainy Janukowycza, skierowany do Waszyngtonu, Moskwy, Paryża, Berlina i co ciekawe Warszawy, w którym to proponuje on przeprowadzenie ponownego referendum na terenach Donbasu, redakcja wpływowego dziennika Moskowskij Komsomolec zwróciła się z pytaniem do kilku ekspertów o możliwe scenariusze rozwiązania konfliktu na wschodzie Ukrainy.

Redaktorzy i właściciele dzienników w Rosji są częścią rządzącego establishmentu. Tak jest też i w tym przypadku. Redaktor naczelny gazety – Paweł Gusiew, jest członkiem wielu ciał doradczych przy rządzie, prezydencie, a także przewodniczy Radzie Społecznej przy Ministrze Obrony.

Z cytowanych wypowiedzi najciekawsza, choć zarazem brzmiąca najbardziej złowieszczo, jest ta, której udzielił Sergiej Markow, kierujący Instytutem Studiów Politycznych, członek Dumy, podobnie jak Gusiew zasiadający w tzw. Radzie Społecznej przy rządzie, ale przede wszystkim doradca i przyjaciel Władimira Putina. Markow jest przekonany, iż jedynym ośrodkiem odpowiedzialnym za sytuację Donbasu i fiasko porozumień mińskich jest Kijów, który nie tylko „codziennie ostrzeliwuje terytoria DNR i ŁNR” (chodzi o samozwańcze „republiki ludowe” doniecką i ługańską”) oraz skrytobójczo morduje przywódców tych „państw”. Te stwierdzenia Markowa nie są niczym nowym. Newa jest jednak jego wizja rozwiązania konfliktu. Otóż Stany Zjednoczone i Unia Europejska, jego zdaniem, winny wywrzeć pod groźbą wstrzymania pomocy finansowej na tyle silną presję na Kijów, aby ten zgodził się realizację porozumień mińskich. Cóż jednak, jeżeli tego rodzaju polityka nie zostanie wdrożona? Zdaniem Markowa stanowić to będzie potwierdzenie panującego w Moskwie przeświadczenie, iż Kijów zamierza rozwiązać konflikt zbrojnie. I w takiej sytuacji należy, w jego opinii, nie tylko „umocnić obronność” zbuntowanych prowincji, ale również „stymulować powstania w innych rejonach” Ukrainy, a także „w jej siłach zbrojnych”.

Nie mniej wojowniczo nastrojony jest kolejny z indagowanych specjalistów – Denis Denisow, ukraiński politolog, związany z nacjonalistami rosyjskimi, który dwa dni temu zapowiadał przewrót w Kijowie. Otóż, podobnie jak Markow dostrzega on potrzebę skłonienia Waszyngtonu i Brukseli do wywarcia presji na Kijów. Jeżeli to nie nastąpi, to wówczas „nie można wykluczyć prawdopodobieństwa i tego, że ukraińskie wojska kolejny raz mogą zostać okrążone, i chcąc ich ocalenia Kijów zmuszony będzie zawrzeć porozumienie, które przybliży pokój w Donbasie.” A potem, jego zdaniem Moskwa winna czekać na zmianę ekipy rządzącej w Kijowie, która jeśli nie będzie otwarcie prorosyjska, to przynajmniej technokratycznie nastawiona i w zamian za możliwość wznowienia współpracy gospodarczej siądzie z przedstawicielami Moskwy do rokowań.

Andriej Buzarow, ukraiński analityk, doradzający m.in. ministrowi spraw zagranicznych Ukrainy, jest zdania, iż rozwikłanie donbaskiego węzła nie jest możliwe w najbliższej przyszłości. Nie wierzy on w separatyzmy w innych częściach Ukrainy, a także nie dostrzega realnych sił społecznych, które mogłyby poprzeć zmianę ustroju państwowego i jego ewolucję ku federalizmowi. W takiej sytuacji, dopiero zmiana ekipy w Kijowie, jego zdaniem, po wyborach prezydenckich w 2019 roku może przynieść jakieś zmiany. I to nie od razu. Nowe władze potrzebowały będą przynajmniej roku, a może i dwóch aby zacząć działać. Przyjdzie, zatem, w jego opinii, na realizację scenariusza pokojowego czekać jeszcze przynajmniej 5 lat.

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka